Żyjemy w społeczeństwie starzejącym się. Według raportów wielu badań, w
Polsce proces ten wciąż się pogłębia, z czego wynika ogrom problemów. W 2020
roku osoby po 60. roku życia będą stanowiły ok. 25% polskiego społeczeństwa
zgodnie z prognozami Eurostatu. Ludzi starszych redukuje się do zagadnienia,
nad którym się debatuje, wciąż jednak brakuje konkretnych działań i
przemyślanych rozwiązań.
Rzecz rozbija się głównie o wiek
emerytalny i wysokość samych emerytur, czyli kwestie ekonomiczne. Wciąż brakuje
rozwiązań medycznych, mimo że w 2013 roku rząd podjął projekt skupiający się na
polityce senioralnej w Polsce. Choć profilaktyka i leczenie to priorytet,
bardzo ważna jest również potrzeba tworzenia miejsc, w których starsi mogliby spędzać
swój wolny czas – na rozrywce, czy odpowiedniej względem wieku aktywności
fizycznej. Istotna jest także aktywizacja w sensie społeczno-obywatelskim,
czy szeroko pojęta edukacja. Seniorzy w naszym kraju to bezimienna, bezosobowa masa.
Starszych traktuje się często jako ubezwłasnowolnionych, pozbawiając ich prawa
głosu. Dlaczego? Stają się zdziecinniali, nieodpowiedzialni, niebezpieczni dla
samych siebie itp., itd. Owszem, brzydko się kończymy - nieapetycznie, mało
spektakularnie. Nie tylko w sferze fizycznej zachodzą nieodwracalne zmiany,
dzieje się to także z psychiką, choć na myśl przychodzi oczywiście kilka
przykładów znanych osobistości, które temu przeczą. Kremy dla kobiet kończą się
w najlepszym przypadku na pułapie 70+, choć jest to rzadkość. Po co robić
kolejne kategorie? Przecież jeszcze starsze, potencjalne konsumentki są już
raczej jedną nogą w trumnie.
Artur Rojek śpiewał: „lubię
starych ludzi, bo starość jest jak mgła” (Myslovitz, „Przypadek Hermana Rotha”).
Mgła pojawia się w oczach w postaci zaćmy, na dłoniach na fioletowo pękają
żyłki, tworząc skomplikowane sieci, kąciki ust opadają, a uszy nieustannie
rosną. Człowiek wysycha jak śliwka albo puchnie. Słabe, wątłe ciało to twierdza,
w której niejednokrotnie zamknięte jest olbrzymie doświadczenie i mądrość
życiowa - choć niektórzy pewnie na zawsze pozostaną dziećmi. Starość to swego
rodzaju efemeryczność, to lęk o to, by nie zerwała się cienka, jedwabna nić.
Postanowiłam przyjrzeć się bliżej
starszym paniom i panom. Obserwacje prowadziłam podczas podróży komunikacją miejską.
Sytuacja nr 1: Autobusem
jedzie leciwa pani, kierunek: cmentarz komunalny. Siada na jednym z ostatnich
wolnych miejsc, posapując ze zmęczenia. Klatka piersiowa faluje, a na niej szal
w dziką panterkę. Kobieta trzyma bukiet kwiatów z czarno-złotą wstążką.
Ostatnie pożegnanie. Kiedy jej kolej?
Sytuacja nr 2:
Dziadzio-podrywacz zaczepia dwie wyzywająco ubrane gimnazjalistki:
- Panienki! Halo, halo! Panienki! A w te gołe plecy to nie zimno?
Przewieje! Taka dzisiaj pogoda...
- Nieee, hi hi hi, ciepło przecież jest, wiosna, hi hi hi! -
odpowiada dziewczyna w różowych włosach i agrafce w nosie, chichocząc do
swojej psiapsiółki.
- Oj panienki, panienki, jak ja byłem w waszym wieku, to ho ho ho… - dziadzio
z rozmarzeniem sięgnął w swojej pamięci do szuflady o nazwie „podboje miłosne”.
- To miłego dnia, panienki! - stary podrywacz
przepycha się do wyjścia, obłapując rozbawione dziewczyny w talii i
przywierając do nich swoim nachalnym jestestwem.
Sytuacja nr 3: Niedziela,
przedpołudnie, sporo starszych ludzi. Kierunek: Msza Święta. Siedzę naprzeciwko
dwóch staruszek. Nie wiem, czy się znają, ale nawiązała się między nimi
następująca wymiana zdań:
- Telewizja to jest teraz tyle warta, co papier toaletowy!
- A Komorowski to szmata!
- O zobacz, zobacz, wiewiórka!!! - 80-letnia pani skacze na siedzeniu
niczym nastolatka na wycieczce szkolnej.
- A wiesz, te wiewiórki to kiedyś były takie eleganckie… Miały długie,
puszyste ogony, a teraz to…
- Zobacz, zobacz, biegnie!!! - krzyczy tamta.
Zastanawiam się, skąd tyle
agresji w ludziach, którzy zaraz wejdą do kościoła. Trwam pod wrażeniem użycia
słowa „szmata”. Samoistnie uruchomił się stereotyp, że starszym nie przystoi
„wyzywać”. Poglądów politycznych nie oceniam, to sprawa w pewnym sensie
intymna, podobnie jak kwestia wiary.
Sytuacja nr 4: Sytuacja
czwarta to raczej ciąg dłużej trwających obserwacji. Przyglądam się ubiorom.
Moda wśród babć - panowie zwykle się nie wyróżniają, choć zdarzają się bardzo
eleganccy - to ciekawe zjawisko. Standardowy ubiór kobiecy obejmuje: długą
spódnicę, płaszcz, nakrycie głowy i torebkę. Istnieje też opozycyjny obóz -
należące do niego panie nazywam barwnymi kwiatami i nie ma w tym żadnego
przekąsu. Obserwuję o kilka pokoleń starsze współpasażerki. Tutaj mamy panią
w trzypoziomowym upięciu – każdy poziom ma inny odcień siwoblondu.
Pierwsza warstwa koka to cienkie, naturalne włosy, kompletnie białe. Kolejne to
doczepiane, sztuczne pasma w kolorze platynowego blondu. Fryzura wygląda jak
charakterystyczna zabawka dla dzieci – stożek, na którym układa się
różnokolorowe obręcze o coraz mniejszej średnicy. Zjawiskowa fryzura i
zjawiskowa kobieta! Kolejne indywiduum to pani w różach. Suknia w kolorze
wściekle różowym automatycznie przykuwa uwagę. Kobieta zerka zalotnie znad
okularów przeciwsłonecznych, których szkła mają kolor… różowy. Całość wieńczy
futrzana kapota i klapki na obcasie. Klapki, a u nas typowo polskie, zimne
przedwiośnie w pełni. To się nazywa wigor! Widać, że Pani chętnie powywijałaby
jeszcze z jakimś panem na parkiecie (albo i poza nim). To też jeszcze tabu w
naszym kraju... Największe zaskoczenie wywołała u mnie kobieta około 70-tki,
która w okresie letnim przechadzała się po ulicy w zwiewnych, prześwitujących
tiulach, zdradzając tajemnicę, jaka bielizna kryje się pod spodem. W moim
bliskim otoczeniu mieszka również bardzo charakterystyczna pani – nosi złote
buty i finezyjne kapelusze. Niektórzy pukają się w głowę, a ja sobie
obiecuję, że też będę taka kolorowa!
Starość nazywa się jesienią
życia. Z drugiej strony to szarość, siwe włosy, szaro-ziemista cera. To przytłaczająca
perspektywa zbliżającej się nieuchronnie śmierci, z którą jedni godzą się ze
spokojem, a inni przed nią uciekają. Chyba wszyscy się boją. Jest tyle
odcieni szarości, tyle odcieni starości… My, młodzi, posiadamy ogromny zasób
sił witalnych. Jeśli mamy szczęście mieć dziadków, to powinniśmy pomóc im uczynić
starość tą wczesną jesienią - barwną, kolorową. Kiedy rówieśnicy mówią, że idą
do babci/dziadka po to, by zasilić zasoby swojego portfela, czuję niesmak.
Znajdź czas, pomóż, przynieść zakupy, posprzątaj. Zatrzymaj się, porozmawiaj –
tu już trudniej, prawda?
Starzy ludzie to tak naprawdę my
w przyszłości. Pomyśl o tym.
Tekst dostępny również na portalu SpodKopca.pl: Kliknij - zapraszam do odwiedzania strony www, jak i fanpage'a na Facebooku: https://www.facebook.com/SpodKopca
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz