sobota, 18 kwietnia 2015

Przypadek #3: Starość jest jak mgła...



Żyjemy w społeczeństwie starzejącym się. Według raportów wielu badań, w Polsce proces ten wciąż się pogłębia, z czego wynika ogrom problemów. W 2020 roku osoby po 60. roku życia będą stanowiły ok. 25% polskiego społeczeństwa zgodnie z prognozami Eurostatu. Ludzi starszych redukuje się do zagadnienia, nad którym się debatuje, wciąż jednak brakuje konkretnych działań i przemyślanych rozwiązań. 

Rzecz rozbija się głównie o wiek emerytalny i wysokość samych emerytur, czyli kwestie ekonomiczne. Wciąż brakuje rozwiązań medycznych, mimo że w 2013 roku rząd podjął projekt skupiający się na polityce senioralnej w Polsce. Choć profilaktyka i leczenie to priorytet, bardzo ważna jest również potrzeba tworzenia miejsc, w których starsi mogliby spędzać swój wolny czas – na rozrywce, czy odpowiedniej względem wieku aktywności fizycznej. Istotna jest także aktywizacja w sensie społeczno-obywatelskim, czy szeroko pojęta edukacja. Seniorzy w naszym kraju to bezimienna, bezosobowa masa. Starszych traktuje się często jako ubezwłasnowolnionych, pozbawiając ich prawa głosu. Dlaczego? Stają się zdziecinniali, nieodpowiedzialni, niebezpieczni dla samych siebie itp., itd. Owszem, brzydko się kończymy - nieapetycznie, mało spektakularnie. Nie tylko w sferze fizycznej zachodzą nieodwracalne zmiany, dzieje się to także z psychiką, choć na myśl przychodzi oczywiście kilka przykładów znanych osobistości, które temu przeczą. Kremy dla kobiet kończą się w najlepszym przypadku na pułapie 70+, choć jest to rzadkość. Po co robić kolejne kategorie? Przecież jeszcze starsze, potencjalne konsumentki są już raczej jedną nogą w trumnie.

Artur Rojek śpiewał: „lubię starych ludzi, bo starość jest jak mgła” (Myslovitz, „Przypadek Hermana Rotha”). Mgła pojawia się w oczach w postaci zaćmy, na dłoniach na fioletowo pękają żyłki, tworząc skomplikowane sieci, kąciki ust opadają, a uszy nieustannie rosną. Człowiek wysycha jak śliwka albo puchnie. Słabe, wątłe ciało to twierdza, w której niejednokrotnie zamknięte jest olbrzymie doświadczenie i mądrość życiowa - choć niektórzy pewnie na zawsze pozostaną dziećmi. Starość to swego rodzaju efemeryczność, to lęk o to, by nie zerwała się cienka, jedwabna nić.


Postanowiłam przyjrzeć się bliżej starszym paniom i panom. Obserwacje prowadziłam podczas podróży komunikacją miejską.

Sytuacja nr 1: Autobusem jedzie leciwa pani, kierunek: cmentarz komunalny. Siada na jednym z ostatnich wolnych miejsc, posapując ze zmęczenia. Klatka piersiowa faluje, a na niej szal w dziką panterkę. Kobieta trzyma bukiet kwiatów z czarno-złotą wstążką. Ostatnie pożegnanie. Kiedy jej kolej?

Sytuacja nr 2: Dziadzio-podrywacz zaczepia dwie wyzywająco ubrane gimnazjalistki:
- Panienki! Halo, halo! Panienki! A w te gołe plecy to nie zimno? Przewieje! Taka dzisiaj pogoda...
- Nieee, hi hi hi, ciepło przecież jest, wiosna, hi hi hi! - odpowiada dziewczyna w różowych włosach i agrafce w nosie, chichocząc do swojej psiapsiółki.
- Oj panienki, panienki, jak ja byłem w waszym wieku, to ho ho ho… - dziadzio z rozmarzeniem sięgnął w swojej pamięci do szuflady o nazwie „podboje miłosne”. - To miłego dnia, panienki! - stary podrywacz przepycha się do wyjścia, obłapując rozbawione dziewczyny w talii i przywierając do nich swoim nachalnym jestestwem. 

Sytuacja nr 3: Niedziela, przedpołudnie, sporo starszych ludzi. Kierunek: Msza Święta. Siedzę naprzeciwko dwóch staruszek. Nie wiem, czy się znają, ale nawiązała się między nimi następująca wymiana zdań:
- Telewizja to jest teraz tyle warta, co papier toaletowy!
- A Komorowski to szmata!
- O zobacz, zobacz, wiewiórka!!! - 80-letnia pani skacze na siedzeniu niczym nastolatka na wycieczce szkolnej.
- A wiesz, te wiewiórki to kiedyś były takie eleganckie… Miały długie, puszyste ogony, a teraz to…
- Zobacz, zobacz, biegnie!!! - krzyczy tamta.
Zastanawiam się, skąd tyle agresji w ludziach, którzy zaraz wejdą do kościoła. Trwam pod wrażeniem użycia słowa „szmata”. Samoistnie uruchomił się stereotyp, że starszym nie przystoi „wyzywać”. Poglądów politycznych nie oceniam, to sprawa w pewnym sensie intymna, podobnie jak kwestia wiary.

Sytuacja nr 4: Sytuacja czwarta to raczej ciąg dłużej trwających obserwacji. Przyglądam się ubiorom. Moda wśród babć - panowie zwykle się nie wyróżniają, choć zdarzają się bardzo eleganccy - to ciekawe zjawisko. Standardowy ubiór kobiecy obejmuje: długą spódnicę, płaszcz, nakrycie głowy i torebkę. Istnieje też opozycyjny obóz - należące do niego panie nazywam barwnymi kwiatami i nie ma w tym żadnego przekąsu. Obserwuję o kilka pokoleń starsze współpasażerki. Tutaj mamy panią w trzypoziomowym upięciu – każdy poziom ma inny odcień siwoblondu. Pierwsza warstwa koka to cienkie, naturalne włosy, kompletnie białe. Kolejne to doczepiane, sztuczne pasma w kolorze platynowego blondu. Fryzura wygląda jak charakterystyczna zabawka dla dzieci – stożek, na którym układa się różnokolorowe obręcze o coraz mniejszej średnicy. Zjawiskowa fryzura i zjawiskowa kobieta! Kolejne indywiduum to pani w różach. Suknia w kolorze wściekle różowym automatycznie przykuwa uwagę. Kobieta zerka zalotnie znad okularów przeciwsłonecznych, których szkła mają kolor… różowy. Całość wieńczy futrzana kapota i klapki na obcasie. Klapki, a u nas typowo polskie, zimne przedwiośnie w pełni. To się nazywa wigor! Widać, że Pani chętnie powywijałaby jeszcze z jakimś panem na parkiecie (albo i poza nim). To też jeszcze tabu w naszym kraju... Największe zaskoczenie wywołała u mnie kobieta około 70-tki, która w okresie letnim przechadzała się po ulicy w zwiewnych, prześwitujących tiulach, zdradzając tajemnicę, jaka bielizna kryje się pod spodem. W moim bliskim otoczeniu mieszka również bardzo charakterystyczna pani – nosi złote buty i finezyjne kapelusze. Niektórzy pukają się w głowę, a ja sobie obiecuję, że też będę taka kolorowa!


Starość nazywa się jesienią życia. Z drugiej strony to szarość, siwe włosy, szaro-ziemista cera. To przytłaczająca perspektywa zbliżającej się nieuchronnie śmierci, z którą jedni godzą się ze spokojem, a inni przed nią uciekają. Chyba wszyscy się boją. Jest tyle odcieni szarości, tyle odcieni starości… My, młodzi, posiadamy ogromny zasób sił witalnych. Jeśli mamy szczęście mieć dziadków, to powinniśmy pomóc im uczynić starość tą wczesną jesienią - barwną, kolorową. Kiedy rówieśnicy mówią, że idą do babci/dziadka po to, by zasilić zasoby swojego portfela, czuję niesmak. Znajdź czas, pomóż, przynieść zakupy, posprzątaj. Zatrzymaj się, porozmawiaj – tu już trudniej, prawda?

Starzy ludzie to tak naprawdę my w przyszłości. Pomyśl o tym.


Tekst dostępny również na portalu SpodKopca.pl: Kliknij - zapraszam do odwiedzania strony www, jak i fanpage'a na Facebooku: https://www.facebook.com/SpodKopca


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz