sobota, 10 września 2016

Perły Dolnego Śląska – cz. I


Dzień dobry! :)

Dziś bez zbędnych wstępów. Chciałabym się z Wami podzielić miejscami, które udało mi się zobaczyć podczas mojego wakacyjnego wyjazdu. Może akurat komuś się to przyda do zaplanowania własnej wycieczki ;) 

20.08 – 29.08 


Dzień I: 20.08 – przyjazd do Kudowy-Zdroju 

1. Kudowa-Zdrój
To miasteczko uzdrowiskowe na Dolnym Śląsku, liczy ok. 10 tys. mieszkańców. Pierwsze wzmianki na temat tego miejsca pochodzą z XIV wieku, kiedy - jeszcze jako Chudoba - należało ono do czeskiego obszaru etnicznego. W XVII wieku odkryto źródła wód leczniczych – od tego czasu rozpoczął się rozwój Kudowy jako kurortu zdrowotnego. Więcej informacji poda Wam Wujek Google.


 Moje pierwsze wrażenie nie było najlepsze - stacja PKP w Kudowie nieco mnie przeraziła...

2. Hotel Amalia ***
Kluczową sprawą w planowaniu wyjazdu jest znalezienie noclegu, najlepiej odpowiadającego naszym preferencjom. W Kudowie z czystym sumieniem mogę polecić Hotel Amalia, który znajduje się w samym centrum miasta. Zabytkowa, przepiękna willa z pewnością zdobędzie Wasze serca. Niegdyś znajdował się tu dom uzdrowiskowy dla niemieckich oficerów, później koszary wojskowe, a następnie sanatorium. Mnie zachwycił klimatyczny wystrój w starym stylu. Pokoje są przestronne, obsługa miła, a posiłki smaczne, choć może bez finezyjnych szaleństw. Hotel zasługuje na trzy gwiazdki.

Budynek Hotelu Amalia - zdjęcie ze strony: http://dolny-slask.org.pl/foto/339/339136.jpg (odczyt 10.09.2016)

Ażurowe schody od razu mnie zachwyciły! :)

Widok z okna

3. Park Zdrojowy z Pijalnią wód mineralnych
Malowniczy Park Zdrojowy również znajduje się w centrum miasta, w pobliżu wyżej opisanego hotelu. Został założony w XVIII w., urządzony na wzór parków angielskich. Spacer po promenadzie, jak i bocznych alejkach, uprzyjemniają gatunki pięknych drzew, krzewów i kwiatów – niektóre z nich są egzotyczne. Malownicze widoki uzupełnia urocza fontanna. W głównej części parku można zasiąść przed muszlą koncertową, gdzie odbywają się koncerty. Ogromnym autem tego miejsca jest Pijalnia wód mineralnych, której nie sposób nie zauważyć – specyficzny, półkolisty budynek w stylu barokowo-secesyjnym od razu przyciąga uwagę. W sąsiedztwie znajduje się Góra Parkowa, gdzie spacer wymaga nieco większego wysiłku.

 Wszystkie tereny zielone w Kudowie były kwieciste i zadbane.

Dzień II: 21.08 – pierwszy dzień zwiedzania, który przywitał nas sowitym deszczem
Pierwszy dzień pobytu w nowym miejscu zawsze poświęcam na rekonesans. W nocy rozpętała się typowo górska burza, która rozchodziła się echem po całym mieście. W dzień padało przynajmniej do południa i nie był to lekki kapuśniaczek, lecz prawdziwa ulewa. Mimo że wichura się wyciszyła, pogoda i tak pozwalała tylko na dreptanie w centrum.

4. Muzeum Zabawek
Istnieje od czternastu lat, bo od 2002 r. Podobno stanowi największy zbiór zabawek w Polsce. Według informacji na stronie internetowej eksponaty obejmują zabawki od starożytności (!?) po lata 80. XX wieku. Co możemy tam zobaczyć? Lalki, domki dla lalek, wózki, misie pluszowe, żołnierzyki, samochodziki i inne pojazdy, gry planszowe, klocki, książeczki, elementarze, przybory szkolne, mebelki, a nawet szopki bożonarodzeniowe oraz wiele innych rzeczy. W jednym z pomieszczeń zaaranżowano klasę szkolną, dzięki czemu można wrócić do miłych (lub nie) lat młodzieńczych. Zbiór tak licznych i barwnych eksponatów pozwala nie tylko na przeniesienie się do świata dziecięcych fantazji, ale pokazuje też dorobek ludzkości, nasze dziedzictwo kulturowe i historyczne. Szczególnie wyraźnie widać to na wystawie lalek z różnych epok i miejsc świata.

 Laleczki z Dalekiego Wschodu (niestety nie pamiętam dokładnej lokalizacji)

Jedna z kondygnacji misternie wykonanego domku dla lalek - kto by nie chciał takiej kuchni? ;)

Niektóre zabawki były rodem z horroru... Trochę upiorne, prawda?

Czy jest tu co robić, gdy pogoda nie dopisuje?
Ulice przepełnione są knajpkami, kawiarniami, restauracjami. Ta kafejka spodobała mi się szczególnie:
5. Caffe Gieraccy
To kawiarnia w stylu amerykańskim lat 60. XX w. Zachwycił mnie wystrój w kolorze niebieskim, neony i przeszklone lodówki z obłędnie wyglądającymi ciastami. Serwowane są tu lody o takich smakach, że to się nawet filozofom nie śniło – mi zapadł w pamięć smak solonego karmelu, pycha! Kawa spełnia moje wyobrażenie na temat prawdziwej, porządnej kawy. Herbata jest podawana w dzbanuszku z tłokiem. To miejsce koniecznie trzeba odwiedzić, będąc w Kudowie.


Absolutny obłęd! Co tu wybrać!? Wszystko!

 Ja postawiłam na torcik jagodowy z bezą. Niebo w gębie!

6. Aquapark i kręgielnia
Osoby lubiące zabawy w wodzie znajdą swoje szczęście w aquaparku, my natomiast wybraliśmy się na kręgle (w tym samym budynku co basen), gdzie można wypić piwko i zjeść coś na ciepło. Nie powinna nikogo zdziwić obecność naszych miłych sąsiadów zza czeskiej granicy, która znajduje się tuż tuż. Na torze obok nas w kręgle grała czeska rodzina 2+1. Tatinek i jego synek naśmiewali się z biednej Maminki, której nie bardzo się to udawało. Zamieniałyśmy się najlżejszymi kulami, przy okazji wymieniając porozumiewawcze spojrzenia – mnie również nie szło!
 
Do boju!

Ponadto miasto daje wiele innych, ciekawych alternatyw – są to muzea, kino, miejsca, gdzie można potańczyć (Restauracja Kosmiczna z typowym disco lub Piekiełko dla osób starszych :D), itd. Osoby borykające się z problemami zdrowotnymi na pewno skorzystają ze spa lub małych szpitali i sanatoriów, gdzie można wykupić zabiegi lecznicze.

7. Restauracja Sjesta
Niedzielę należało zakończyć relaksującym akcentem. W restauracji Sjesta przywitał nas bardzo sympatyczny kelner, który serwował przeróżne smakołyki prosto z Browaru Jan w Zawierciu. Należy dodać, że pan miał ogromną wiedzę na temat każdego z serwowanych piw. Ujął nas swoją życzliwością i wróciliśmy tam jeszcze po kilku dniach. Posiłki w Sjeście są również godne polecenia!

 Zdjęcie tylko w celu wizualizacji ;) Nie promuję marki, ani tym bardziej alkoholizmu!

Tym apetycznym akcentem kończę pierwszą część opowieści o walorach Kudowy-Zdroju, aby zanadto Was nie obarczać treścią. Już niebawem kolejne wspomnienia związane z Ziemią Kłodzką, a będzie o czym opowiadać! Stay tuned! ;)

------------------------------------------
Korzystałam z następujących stron:
1. Wikipedia
2. http://www.kudowa.pl/
3. http://www.muzeum-zabawek.pl/
4. http://dolny-slask.org.pl/foto/339/339136.jpg

środa, 31 sierpnia 2016

10 przemyśleń na temat podróżowania



Stacja Wrocław Główny. Siedzę w naprawdę starym wagonie pociągu ARTUS Intercity (relacja Wrocław – Gdynia). Godzina 12.24. Rozlegający się gwizdek oznacza koniec mojego urlopu. Odjazd! Pora wracać do domu… Konduktor krzyczy: „Janek, nie ruszaj jeszcze!”. Pociąg ostro hamuje. Może to znak? Mam ochotę „wypuścić się” w miasto, które zwiedzałam jakieś dwa miesiące temu przy okazji wyjazdu na koncert Davida Gilmoura. Rozmyślam też o dziesięciu dniach, które spędziłam w Kudowie-Zdroju, Kłodzku, Wiedniu, Wałbrzychu. Widzę, że ostatni podróżny dobiega do drzwi pociągu, słychać też drugi gwizdek. Ruszamy!


Planując podróż, postanowiłam zapisywać swoje myśli w notatniku, który specjalnie zakupiłam na tę okazję. Notatnik – przez moje zapominalstwo – został w domu. Piszę więc na wydrukowanym na kartce A4 bilecie. Może to i dobrze, bo ograniczenie miejsca do pisania wymusi na mnie kondensację słów.

Lubię zajmować miejsce przy oknie. Obserwuję zmieniający się krajobraz, wraz z nim płyną moje myśli. Pierwiastek nomady odzywa się we mnie bardzo wyraźnie. 



Powrót do domu to dobra okazja na dokonywanie podsumowań. Wyglądam przez okno i zastanawiam się, o czym mogłabym Wam opowiedzieć.


Ameryki z pewnością nie odkryłam, ale chciałabym się podzielić doświadczeniem związanym z podróżowaniem/wyjazdami:


1. Pogody – mimo licznych i podobno dokładnych prognoz – nie da się przewidzieć. Zabierz niezbędne minimum odzieżowe na każdy wariant pogodowy (szczególnie wtedy, jeśli jedziesz w góry!), chyba że chcesz nadwyrężać swój kręgosłup, dźwigając ciężki bagaż. W mojej walizce wiozę z powrotem do domu wiele rzeczy, których nie użyłam. 10 par skarpet raczej Cię nie zbawi – przecież możesz je wyprać lub w razie potrzeby kupić nowe. 

2. Uwielbiam dzień, kiedy się pakuję. Układam wszystko na łóżku i staram się użyć wszelkich chwytów taktyczno-logistycznych, aby się odpowiednio spakować. Babcia zawsze sugeruje mi sporządzanie listy, jednak z czasem przestałam tego potrzebować.

Dzień podróży = słabo przespana noc i ekscytacja. Tu pozwolę sobie umieścić cytat: „Nie ma nic piękniejszego niż chwile przed podróżą, chwile, gdy jutrzejszy horyzont przychodzi nas odwiedzić i dać nam swoje obietnice” – Milan Kundera.

Pierwszy dzień jest zatem rozkoszny, bo jeszcze tyle wrażeń przede mną! W połowie każdego wyjazdu dopada mnie prawdziwy weltschmerz z powodu zbliżającego się końca, a w przedostatni dzień urlopu myślę jaka byłam głupia, martwiąc się w jego połowie. Moja rada? Staraj się o tym nie myśleć, tylko zwiedzaj, zwiedzaj i jeszcze raz zwiedzaj!

3. Jeśli stresuje Cię podróż z przesiadkami i wieloma niewiadomymi, nie panikuj. Z każdą podróżą nabierałam ogłady i doświadczenia. Teraz uwielbiam szukać właściwego peronu czy wagonu pociągu, ulicy lub miejsca, do którego powinnam dotrzeć. Pamiętaj, że zawsze możesz poprosić kogoś o pomoc. Kto pyta, nie błądzi.

4. Podróż powinna Ci również pokazać jak niewiele potrzebujesz i bez ilu rzeczy możesz się obejść. Ja zwykle sprawdzam, czy w torbie mam portfel i telefon – jeśli są na miejscu, wtedy jestem spokojna.

5. Bądź elastyczny/elastyczna. Przeczytałam to w jakimś poradniku psychologicznym i mimo moich ironicznych uśmieszków… sprawdziło się! Autobus nie przyjechał? Zepsuła się pogoda? Twoje oczekiwania się nie spełniły? Nie trać czasu na marudzenie i daj się ponieść. Dla mnie to naprawdę trudne, ale staram się nad tym pracować i traktować pewne przeszkody jako… przygody!

6. W długiej podróży zbawienną może się okazać mała podusia, a przede wszystkim rogal pod kark. Miej też przy sobie wodę mineralną, plastry, chusteczki higieniczne, scyzoryk i jakąś chustę. Ten zestaw bywa bardzo przydatny. Pamiętaj o naładowaniu baterii telefonu.

7. Analizuj mapę. Szukaj interesujących miejsc. Dobrze się przygotowuj do każdej wyprawy. GPS bywa zawodny, często przydaje się mapa „analogowa”. Niejednokrotnie moje zapiski na kartkach pomogły mi wyjść z opresji – np. gdy nie miałam zasięgu i nie mogłam skorzystać z internetu w smartfonie. Ponadto uzupełniaj trasy proponowane w przewodniku o swoje własne "punkty zainteresowania". Bądź ciekawy/ciekawa świata. To od Ciebie zależy ile zobaczysz. 

8. Kuchnia (*tak naprawdę to temat na odrębny post): tutaj dwa warianty. Przede wszystkim próbuj czegoś nowego. Jeżeli karta dań do Ciebie nie przemawia, zamawiaj swoją ulubioną potrawę, by móc porównać sposób i jakość wykonania posiłku z innymi miejscami, w których go jadłeś/jadłaś. Ja zamawiam makaron Tagliatelle - wszędzie smakuje inaczej! ;) A jeśli luksusy takie jak obiad w knajpie nie wchodzą w grę, miej przy sobie coś do schrupania na wypadek fizycznej niemocy. Najbardziej potrzebujesz jednak wody mineralnej.

9. Może to stereotypowe, ale podróżując w Polsce będziesz się stykał z wieloma przejawami typowymi dla Cebulandii (*choć oczywiście za granicą również spotkasz się z typowym „cebulactwem” i to nie rodowodu polskiego, a obcego!). Często zdarza się, że ktoś siedzi na miejscu, które masz wykupione - nie zapominaj wtedy języka w gębie! Ja zawsze staram się być kulturalną osobą, natomiast bywa i tak, że trzeba zareagować bardzo stanowczo. 

W trakcie tego wyjazdu podróżowałam autobusem PKS z Kłodzka do Kudowy-Zdroju. Kierowca wpuścił panią z psem. Lady posadziła swojego pupila na siedzeniu, za co została zbesztana. Niestety po 15 minutach fizjologia pieska dała o sobie znać. Na nic się zdał dzbanek, który kobieta przygotowała na awaryjną sytuację – zresztą jak pies mógłby się – mówiąc wprost - wysikać do wysokiego dzbanka? Mocz pływał w przejściu pośrodku autobusu, zataczając coraz dalsze kręgi przy każdym zakręcie. Pani wysiadła z zadowoloną miną, podczas gdy kierowca dostawał palpitacji serca, wyzywając ją przy tym od starych suk i kurew. Pasażerowie ostrzegali kolejnych wsiadających, niestety jedna pani nieświadomie usiadła na mokrym siedzeniu. To już nawet nie była groteska.

10. Kontynuując powyższy punkt: w środkach lokomocji często porozrzucane są śmieci – nawet mimo śmietniczków! Toalety publiczne zwykle są brudne. Warto mieć przy sobie stały zestaw higieniczny. W takich sytuacjach nawilżone chusteczki są na wagę złota! Pamiętaj również, że nie tylko psia fizjologia zawodzi w podróży... ;) Musisz się uodpornić na tego typu niedogodności, a przede wszystkim pilnować swojej przestrzeni osobistej. Swoją drogą, ciekawe czy we własnych domach ludzie również tak brudzą? 

Obiecałam, że moja wypowiedź będzie w miarę zwięzła i zamknie się w dziesięciu punktach. Być może następny post poświęcę kolejnym, ogólnym doświadczeniom związanym z podróżowaniem, natomiast na pewno opowiem Wam o konkretnych miejscach, które zwiedzałam, okraszając tę opowieść zdjęciami, które właśnie oglądam z ogromnym uśmiechem na twarzy!
Martyna