Słoneczny, ale dość chłodny dzień. Jadę autobusem. Godziny szczytu, sznurek samochodów, a w nich znerwicowane ludzkie powłoki. Wychylam głowę przez wąskie okienko na zasuwę - jeszcze nigdy tak nie jechałam (w samochodzie owszem). Robię zdjęcie. W końcu ruszamy, wiatr mocno dmucha, a ja szczęśliwa absorbuję słabiutkie promienie słońca. Wdycham to zimne, spalinowe powietrze, które nozdrzami kieruje się ku gardłu, wyziębia krtań, oskrzela, oskrzeliki, płuca i płucne pęcherzyki. Oddycham. Zaciągam się aż po osiągnięcie zawrotu obolałej, ciężkiej głowy. Po zarwanej nocy, trudnym dniu, tygodniu, miesiącu, roku. Słuchawki, w których dudni i wydziera się Björk, osłaniają przed wiatrem nadwrażliwe uszy. Szkła kontaktowe tkwiące w gałkach ocznych nie lubią mocnych podmuchów, bo w konsekwencji wysychają, zatem chowam się za okularami przeciwsłonecznymi. Czuję się wolna, wiatr poprzeplatany we włosach, jedziemy, panie kierowco, jedziemy! Jakiś dzieciak kopie mnie w łydkę. Matka karci chłopaka z teatralną konsternacją. Nie wolno, bo KTOŚ tam stoi! Przystanek: Koniuchy. Mały próbuje wydawać odgłosy jak źrebię, niestety wychodzi z tego kwik zarzynanego prosiaka. Uśmiecham się do siebie. Oddycham.
środa, 29 kwietnia 2015
Autodiagnoza
Słoneczny, ale dość chłodny dzień. Jadę autobusem. Godziny szczytu, sznurek samochodów, a w nich znerwicowane ludzkie powłoki. Wychylam głowę przez wąskie okienko na zasuwę - jeszcze nigdy tak nie jechałam (w samochodzie owszem). Robię zdjęcie. W końcu ruszamy, wiatr mocno dmucha, a ja szczęśliwa absorbuję słabiutkie promienie słońca. Wdycham to zimne, spalinowe powietrze, które nozdrzami kieruje się ku gardłu, wyziębia krtań, oskrzela, oskrzeliki, płuca i płucne pęcherzyki. Oddycham. Zaciągam się aż po osiągnięcie zawrotu obolałej, ciężkiej głowy. Po zarwanej nocy, trudnym dniu, tygodniu, miesiącu, roku. Słuchawki, w których dudni i wydziera się Björk, osłaniają przed wiatrem nadwrażliwe uszy. Szkła kontaktowe tkwiące w gałkach ocznych nie lubią mocnych podmuchów, bo w konsekwencji wysychają, zatem chowam się za okularami przeciwsłonecznymi. Czuję się wolna, wiatr poprzeplatany we włosach, jedziemy, panie kierowco, jedziemy! Jakiś dzieciak kopie mnie w łydkę. Matka karci chłopaka z teatralną konsternacją. Nie wolno, bo KTOŚ tam stoi! Przystanek: Koniuchy. Mały próbuje wydawać odgłosy jak źrebię, niestety wychodzi z tego kwik zarzynanego prosiaka. Uśmiecham się do siebie. Oddycham.
niedziela, 26 kwietnia 2015
Przypadek #4: Nie będę Twoją laleczką!
Molestowanie w
przestrzeni publicznej jako rodzaj przemocy to temat wrażliwy, ale wymagający
podejmowania. Skala tego problemu wciąż wzrasta, dotyczy on zarówno kobiet jak
i mężczyzn. Co gorsza, w większości przypadków okazuje się, że ofiara
napastowania spotkała się ze społecznym, cichym przyzwoleniem na dokonywany
przez oprawcę, karygodny czyn. Dlaczego nie reagujemy, gdy innym dzieje się
krzywda?
Parę semestrów
wcześniej moje środy na uniwersytecie rozpoczynały się o 8.00, a kończyły się o
20.00. Działało to na zasadzie „byle przeżyć”. Dodatkowo zajęcia odbywały się w
różnych częściach miasta. Pamiętam, że ta konkretna, feralna środa była
wyjątkowo nużąca. Padał deszcz, zmęczenie dawało się we znaki, a minęła dopiero
połowa dnia. Jechałam autobusem w stronę centrum. Opierałam swoje zdrętwiałe
ciało o balustradę i wyglądałam przez okno, patrząc jak po szybach spływają
krople deszczu. W uszach miałam słuchawki i zarzuciłam coś równie dobijającego
jak pogoda. Oddawałam się swoim rozmyślaniom, a raczej wewnętrznym narzekaniom.
W pewnym momencie stojąca obok dziewczyna, może w moim wieku, może trochę
starsza, zaczęła do mnie krzyczeć. Wyciągnęłam słuchawki z uszu.
„Uważaj, on się do Ciebie dobiera!” – wrzasnęła. Spojrzałam na nią, czyniąc ze
swojej twarzy wielki znak zapytania. Niemy wzrok, niczego nie rozumiem - to do
mnie? Minę musiałam mieć naprawdę nietęgą. Instynktownie się odwróciłam - za
moimi plecami stał chłopak, raczej ode mnie młodszy. Jedyne co pamiętam, to obrzydliwe
strużki potu spływające po jego skroniach oraz odpychającą, czerwoną twarz.
Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić – choć w
zasadzie tak naprawdę od początku nawet nie zakonotowałam, co się wokół mnie
działo – zareagowała dziewczyna. „Idź się leczyć, człowieku, jesteś psychiczny,
lecz się! I wynocha na koniec autobusu albo w ogóle jazda stąd!”. Wysiadł na
najbliższym przystanku. Dziewczynie dziękowałam kilkukrotnie. Dotarło wtedy do
mnie, jak istotna jest obywatelska odwaga.
Miałam okazję
się odwdzięczyć – co prawda oczywiście nie tej samej osobie, ale karma wędruje
po świecie. Tym razem jechałam tramwajem, była zima, dość późna pora, więc ciemno.
Siedziałam na pojedynczym krzesełku w drugim wagonie, czyli tym, w którym nie
ma kierowcy – a to istotne, dziewczyny, lepiej siadajcie w pierwszym!
Równolegle do mnie, na siedzeniu podwójnym, siedziała samotnie jakaś studentka.
Na kolejnym przystanku wpadła do tramwaju zgraja głośnych chłystków. Chłopaczki
byli już podpici, zresztą szczególnie się nie kryli ze swoimi trunkami.
Podchodzili do studentów z Erasmusa, naigrywając się z ich odmiennego koloru
skóry. Mówili do nich po polsku, tonem głosu sprawiając wrażenie miłych.
„Chcesz wpierdol?” – śmiali się. Później rozpoczęła się procedura
nauki polskiego – oczywiście bezsensownych wyrażeń albo wulgarnych słów. Tak,
wyjątkowo prymitywny szczep. Zabawa z „Erasmusami” w końcu się chłopcom
znudziła. Dostrzegli wtedy samotną koleżankę z naprzeciwka. Od razu znalazł się
pierwszy odważny – usiadł, a raczej „rozwalił się” przy dziewczynie, obejmując
ją ramieniem. Siedziała jak sparaliżowana, nawet się nie odezwała. Chłopak
zaczął coś bełkotać, a ona odwracała jedynie głowę w stronę okna. Zaczęło się
we mnie gotować, ale musiałam mierzyć siły na zamiary. Wolałabym, żeby nie
wyszli za mną z tramwaju, żeby pobawić się w kotka i myszkę. Odczekałam, może
znowu się znudzi? Owszem, współpasażerka wygrała swoim brakiem reakcji - w
końcu jej odpuścił. Od razu wykorzystałam sytuację i przysiadłam się do niej,
wysapała ciche „dziękuję”. W wagonie było oczywiście znacznie więcej osób, tylko
nikt nie zareagował.
Inna sytuacja -
mniej drastyczna, ale za to irytująca: podróż komunikacją miejską w mojej
rodzinnej miejscowości. Wchodzę do pustego autobusu, mówię „dzień dobry”, biorę
oddech, żeby poprosić o bilet, a kierowca odpowiada mi „Dzień dobry,
Laleczko!”, puszczając oczko. Gdybym miała gorszy dzień, pewnie odburknęłabym w
feministycznym tonie, ostatecznie ugryzłam się w język. Odbieram buty u szewca
i znów słyszę to samo: „Podejdź no, Laleczko!”. Myślę sobie za Natalią
Przybysz: „Nie będę Twoją laleczką!”. Kasia Nosowska też śpiewała w imieniu
dam: „Nie nazywaj mnie kukiełką, kotkiem swym, lepiej milcz!”, a „w nazywaniu
stroń od niechcianych form” (Hey – „W imieniu dam”).
Rozmyślając nad
tematem moich „elektronicznych rozważań”, zupełnym przypadkiem trafiłam na
artykuł, w którym prezentowane były wyniki badań nt. napastowania kobiet w
transporcie publicznym w Paryżu, a dokładnie na jego przedmieściach. Okazało
się, że 100% badanych doświadczyło molestowania w komunikacji miejskiej. Dzięki
temu, że zapewniono kobietom anonimowość, wyszła na jaw skala tego zjawiska.
Oczywiście największy problem stanowią ci, którzy łamią przestrzeń intymną
drugiego człowieka – przez dotyk, ale i zaczepki, nachalny flirt czy wulgarne
wyzwiska - to molestowanie werbalne. Moim zdaniem wyłania się tutaj kolejny
problem, mianowicie brak reakcji obserwatorów zdarzenia, czyli jakby nie
patrzeć swego rodzaju zmowa milczenia. Podążając tym tropem, postanowiłam
sprawdzić, jak sytuacja wygląda w Polsce. Okazało się, że istnieje grupa społecznych
działaczy – nazywają się Hollaback! - którzy przeprowadzili badanie na ten sam
temat. Teraz zapnijcie pasy! Liczbowo sytuacja przedstawia się następująco: 85%
kobiet i 44% mężczyzn (!!!) w naszym kraju doświadczyło molestowania w
przestrzeni publicznej. Średnia wieku, w którym badani pierwszy raz byli
napastowani , to 12 lat. Tyle lat ma dziecko w szóstej klasie podstawówki.
W kwestii dzieci,
moją uwagę zwróciły ostatnio wybrane przystanki w Toruniu, na których widnieją
plakaty z napisem imitującym linijkę w szkolnym zeszycie: „Ala ma siniaki”. Ala
ma kota, czy Ala ma siniaki? Pod linijką tekstu można doczytać hasło dopisane
mniejszą czcionką: „przemoc, twoja sprawa”. Internet dał odpowiedź na rodzące
się w mej głowie pytania. Plakat wygrał konkurs w 13. edycji konkursu Galerii Plakatu AMS. Galeria Plakatu AMS to
projekt, który łączy zainteresowanie reklamą outdoorową oraz tematykę problemów
społecznych. Ma też na celu wspieranie młodych artystów, grafików ze środowiska
akademickiego, poprzez organizowanie tego typu konkursów. Polecam przejrzeć
galerię prac – spełniają swoją rolę.
Podsumowując
swoje rozważania, chciałabym się zwrócić z pewnego rodzaju apelem. Drogie
panie, nie ulegajcie stereotypowi „słabej kobiety”, poznajcie swoje prawa
(całkiem niedawno ratyfikowano u nas konwencję antyprzemocową, może warto się
tym zainteresować?), ale też bądźcie rozsądne, noście gaz pieprzowy w torebce. Mężczyźni!
Dbajcie o bezpieczeństwo swoich kobiet, nie pozwólcie, by wracały same do domu
o zmroku, a może przydałby się nawet kurs samoobrony? Na pewno umiecie nauczyć
nas kilku trików, które mogą się przydać w przypadku najgorszego zagrożenia.
Niby są to oczywistości, ale tak samo wydawałoby się, że naturalną reakcją na
czyjąś krzywdę jest pomoc, a w rzeczywistości 65% świadków molestowania w komunikacji
miejskiej w ogóle nie reaguje.
Widzisz, że ktoś
kogoś napastuje lub kradnie? Dzieje się coś niepokojącego?
Reaguj i bądź stanowczy!
Przemoc, Twoja sprawa.
sobota, 18 kwietnia 2015
Przypadek #3: Starość jest jak mgła...
Żyjemy w społeczeństwie starzejącym się. Według raportów wielu badań, w
Polsce proces ten wciąż się pogłębia, z czego wynika ogrom problemów. W 2020
roku osoby po 60. roku życia będą stanowiły ok. 25% polskiego społeczeństwa
zgodnie z prognozami Eurostatu. Ludzi starszych redukuje się do zagadnienia,
nad którym się debatuje, wciąż jednak brakuje konkretnych działań i
przemyślanych rozwiązań.
Rzecz rozbija się głównie o wiek
emerytalny i wysokość samych emerytur, czyli kwestie ekonomiczne. Wciąż brakuje
rozwiązań medycznych, mimo że w 2013 roku rząd podjął projekt skupiający się na
polityce senioralnej w Polsce. Choć profilaktyka i leczenie to priorytet,
bardzo ważna jest również potrzeba tworzenia miejsc, w których starsi mogliby spędzać
swój wolny czas – na rozrywce, czy odpowiedniej względem wieku aktywności
fizycznej. Istotna jest także aktywizacja w sensie społeczno-obywatelskim,
czy szeroko pojęta edukacja. Seniorzy w naszym kraju to bezimienna, bezosobowa masa.
Starszych traktuje się często jako ubezwłasnowolnionych, pozbawiając ich prawa
głosu. Dlaczego? Stają się zdziecinniali, nieodpowiedzialni, niebezpieczni dla
samych siebie itp., itd. Owszem, brzydko się kończymy - nieapetycznie, mało
spektakularnie. Nie tylko w sferze fizycznej zachodzą nieodwracalne zmiany,
dzieje się to także z psychiką, choć na myśl przychodzi oczywiście kilka
przykładów znanych osobistości, które temu przeczą. Kremy dla kobiet kończą się
w najlepszym przypadku na pułapie 70+, choć jest to rzadkość. Po co robić
kolejne kategorie? Przecież jeszcze starsze, potencjalne konsumentki są już
raczej jedną nogą w trumnie.
Artur Rojek śpiewał: „lubię
starych ludzi, bo starość jest jak mgła” (Myslovitz, „Przypadek Hermana Rotha”).
Mgła pojawia się w oczach w postaci zaćmy, na dłoniach na fioletowo pękają
żyłki, tworząc skomplikowane sieci, kąciki ust opadają, a uszy nieustannie
rosną. Człowiek wysycha jak śliwka albo puchnie. Słabe, wątłe ciało to twierdza,
w której niejednokrotnie zamknięte jest olbrzymie doświadczenie i mądrość
życiowa - choć niektórzy pewnie na zawsze pozostaną dziećmi. Starość to swego
rodzaju efemeryczność, to lęk o to, by nie zerwała się cienka, jedwabna nić.
Postanowiłam przyjrzeć się bliżej
starszym paniom i panom. Obserwacje prowadziłam podczas podróży komunikacją miejską.
Sytuacja nr 1: Autobusem
jedzie leciwa pani, kierunek: cmentarz komunalny. Siada na jednym z ostatnich
wolnych miejsc, posapując ze zmęczenia. Klatka piersiowa faluje, a na niej szal
w dziką panterkę. Kobieta trzyma bukiet kwiatów z czarno-złotą wstążką.
Ostatnie pożegnanie. Kiedy jej kolej?
Sytuacja nr 2:
Dziadzio-podrywacz zaczepia dwie wyzywająco ubrane gimnazjalistki:
- Panienki! Halo, halo! Panienki! A w te gołe plecy to nie zimno?
Przewieje! Taka dzisiaj pogoda...
- Nieee, hi hi hi, ciepło przecież jest, wiosna, hi hi hi! -
odpowiada dziewczyna w różowych włosach i agrafce w nosie, chichocząc do
swojej psiapsiółki.
- Oj panienki, panienki, jak ja byłem w waszym wieku, to ho ho ho… - dziadzio
z rozmarzeniem sięgnął w swojej pamięci do szuflady o nazwie „podboje miłosne”.
- To miłego dnia, panienki! - stary podrywacz
przepycha się do wyjścia, obłapując rozbawione dziewczyny w talii i
przywierając do nich swoim nachalnym jestestwem.
Sytuacja nr 3: Niedziela,
przedpołudnie, sporo starszych ludzi. Kierunek: Msza Święta. Siedzę naprzeciwko
dwóch staruszek. Nie wiem, czy się znają, ale nawiązała się między nimi
następująca wymiana zdań:
- Telewizja to jest teraz tyle warta, co papier toaletowy!
- A Komorowski to szmata!
- O zobacz, zobacz, wiewiórka!!! - 80-letnia pani skacze na siedzeniu
niczym nastolatka na wycieczce szkolnej.
- A wiesz, te wiewiórki to kiedyś były takie eleganckie… Miały długie,
puszyste ogony, a teraz to…
- Zobacz, zobacz, biegnie!!! - krzyczy tamta.
Zastanawiam się, skąd tyle
agresji w ludziach, którzy zaraz wejdą do kościoła. Trwam pod wrażeniem użycia
słowa „szmata”. Samoistnie uruchomił się stereotyp, że starszym nie przystoi
„wyzywać”. Poglądów politycznych nie oceniam, to sprawa w pewnym sensie
intymna, podobnie jak kwestia wiary.
Sytuacja nr 4: Sytuacja
czwarta to raczej ciąg dłużej trwających obserwacji. Przyglądam się ubiorom.
Moda wśród babć - panowie zwykle się nie wyróżniają, choć zdarzają się bardzo
eleganccy - to ciekawe zjawisko. Standardowy ubiór kobiecy obejmuje: długą
spódnicę, płaszcz, nakrycie głowy i torebkę. Istnieje też opozycyjny obóz -
należące do niego panie nazywam barwnymi kwiatami i nie ma w tym żadnego
przekąsu. Obserwuję o kilka pokoleń starsze współpasażerki. Tutaj mamy panią
w trzypoziomowym upięciu – każdy poziom ma inny odcień siwoblondu.
Pierwsza warstwa koka to cienkie, naturalne włosy, kompletnie białe. Kolejne to
doczepiane, sztuczne pasma w kolorze platynowego blondu. Fryzura wygląda jak
charakterystyczna zabawka dla dzieci – stożek, na którym układa się
różnokolorowe obręcze o coraz mniejszej średnicy. Zjawiskowa fryzura i
zjawiskowa kobieta! Kolejne indywiduum to pani w różach. Suknia w kolorze
wściekle różowym automatycznie przykuwa uwagę. Kobieta zerka zalotnie znad
okularów przeciwsłonecznych, których szkła mają kolor… różowy. Całość wieńczy
futrzana kapota i klapki na obcasie. Klapki, a u nas typowo polskie, zimne
przedwiośnie w pełni. To się nazywa wigor! Widać, że Pani chętnie powywijałaby
jeszcze z jakimś panem na parkiecie (albo i poza nim). To też jeszcze tabu w
naszym kraju... Największe zaskoczenie wywołała u mnie kobieta około 70-tki,
która w okresie letnim przechadzała się po ulicy w zwiewnych, prześwitujących
tiulach, zdradzając tajemnicę, jaka bielizna kryje się pod spodem. W moim
bliskim otoczeniu mieszka również bardzo charakterystyczna pani – nosi złote
buty i finezyjne kapelusze. Niektórzy pukają się w głowę, a ja sobie
obiecuję, że też będę taka kolorowa!
Starość nazywa się jesienią
życia. Z drugiej strony to szarość, siwe włosy, szaro-ziemista cera. To przytłaczająca
perspektywa zbliżającej się nieuchronnie śmierci, z którą jedni godzą się ze
spokojem, a inni przed nią uciekają. Chyba wszyscy się boją. Jest tyle
odcieni szarości, tyle odcieni starości… My, młodzi, posiadamy ogromny zasób
sił witalnych. Jeśli mamy szczęście mieć dziadków, to powinniśmy pomóc im uczynić
starość tą wczesną jesienią - barwną, kolorową. Kiedy rówieśnicy mówią, że idą
do babci/dziadka po to, by zasilić zasoby swojego portfela, czuję niesmak.
Znajdź czas, pomóż, przynieść zakupy, posprzątaj. Zatrzymaj się, porozmawiaj –
tu już trudniej, prawda?
Starzy ludzie to tak naprawdę my
w przyszłości. Pomyśl o tym.
Tekst dostępny również na portalu SpodKopca.pl: Kliknij - zapraszam do odwiedzania strony www, jak i fanpage'a na Facebooku: https://www.facebook.com/SpodKopca
Subskrybuj:
Posty (Atom)