Lato w pełni, uczniowie i
studenci rozpoczynają wakacje, dorośli swoje letnie urlopy. Spacer nad
brzegiem Wisły to dobry pomysł zarówno dla pracujących, jak i
odpoczywających – nic nie kosztuje i jest na wyciągnięcie ręki.
Potrzebujesz chwili relaksu? Skorzystaj z kąpieli w promieniach
słonecznych na Bulwarze Filadelfijskim.
Cały rok czekałam na tę chwilę, by udać się nad Wisłę, usiąść i nic
nie robić. Zawsze pochłaniał mnie widok rwącego nurtu rzeki, a dla uszu
kojący był szum wody. Stało się. Pogoda ładna, sobota wolna, można iść
nad Wisłę. Bulwar Filadelfijski przywitał mnie specyficznym zapachem
rzeki, który zawsze kojarzy się z latem. Oparłam się o betonową,
poprzeczną ścianę na bulwarze, wyciągnęłam nogi i chwytałam promienie
słoneczne. Jak na sobotę przystało, spacerujących – tutejszych, jak i
turystów – było sporo. Nie przeszkadzał mi gwar, radosne śmiechy i
okrzyki – wręcz przeciwnie. Niektóre rozmowy były ciekawe, choć
szczególnie się im nie przysłuchiwałam, docierały do mnie samoistnie.
Postanowiłam zapisywać zasłyszane urywki, które stworzyły dość ciekawą
mozaikę. Nie wiem, kim byli przechodnie, jak wyglądali – przechodzili za
moimi plecami. Właśnie rozpoczynał się 40-minutowy rejs po Wiśle i
zdecydowałam, że notować będę aż do powrotu statku. W jakim celu? Nie
chodziło mi wszakże o inwigilację, nie znałam tożsamości spacerujących
osób, nie interesowały mnie ich twarze, lecz ich historie. Uznałam, że
ciekawym doświadczeniem będzie dowiedzieć się, o czym rozmawiają „zwykli
przechodnie”. Pora dnia zadecydowała o tym, jaka grupa osób była
przedmiotem obserwacji, co wyraźnie odbija się w zapisie. Zapraszam do
lektury.
- Uwaga, uwaga! Rejs statkiem po Wiśle! Za 5 minut odpływamy! Zapraszamy na pokład! Naprawdę warto!
– Kurwa! Masz nowe New Balansy? To do wody z nimi!
– Oj dobra, weź!
<przepychanka> <śmiech>
– Ej, a jak wracamy?
– Ej, a może pójdziemy kolejowym? Jak się idzie kolejowym, to jest beka!
– No dobra, to idziemy kolejowym! Ale nie mam kasy na bronka…
- Twoja mama to dużo zarabia?
- No, dużo. Tak, dużo.
- A Twój tata ile zarabia? Bo moi 2000 zł, niby dużo, ale nic. Jeszcze te opłaty, wiesz jak to jest.
- A wiesz, kiedyś jak płynęłam takim statkiem, to dostałam paczkę słodyczy w nagrodę – bo się bałam.
– Uwaga! Ekipa, odpływamy! <stateczek rusza i głośno trąbi>
- Ej, widzisz? Statek płynie. O, rejsy po 40 minut, ale ciekawe ile takie co kosztuje.
- Nogi mnie bolą, czekaj. Oj czekaj, usiądziemy i tak już odpływa.
– W Toruniu mamy dworzec za miastem. Widzi pan, żeby dojechać do centrum miasta przez ten most, to jest naprawdę…
- To się nie uda, niemożliwe. Zobaczysz, mówię ci. To się nie uda.
– Mama, ja zaraz spadnę!
– No to nie schodź tam, co ja ci mówiłam?!
– Mama, ja chyba spadam! Aaa!
- Tu są naprawdę toruńskie ceny. Tanio jest, nie to co w Warszawie.
– Jak ona coś chce, to jest problem. Ile razy chciałem jej pomóc, to nie!
– To weź może z nią szczerze pogadaj, o co jej chodzi. Ja nie wiem, głupia sytuacja…
- Julka, stań tutaj! Juleczko! O, Kasia, a ty tam.
- Zobacz, zobacz jak ona leży! Jak ludzie!
– No tak, bo ty angielskiego nie zdałaś…
– Jak angielskiego nie zdałam? O co ci chodzi?
- Lodów nie mogę, waty nie mogę, niczego nie mogę!
- Synek, ale to przecież niezdrowe jest.
– Samolot! O ja cię nie mogę, samolot leci!
- A jeszcze są w szkole te czerwone paski na świadectwach?
- Tak, są, moja wnuczka ma świadectwo z paskiem, pilna jak nie wiem co!
- Czerwony pasek? Hmm, ja to
jestem czerwony pasek… <przypadkowy przechodzień w bluzie w czerwone
paski – tego mężczyznę widziałam>
– Oj tam, ale alkoholu! Tylko pół whiskey, wielkie mi halo!
– A ja chcę jeszcze jedno piwo. Teraz!
- Poczekaj, poczekaj, tam dalej zrobisz siusiu.
- Dobra, dziadek, idę powiedzieć Michałowi.
– Bartek! Zejdź mi z tego! Powiedziałam! Zejdź mi z tego, powiedziałam!
- Ja się z nią widziałam w czwartek i nic mi nie powiedziała.
- No ja się wczoraj z nią widziałam i też nic nie mówiła. Co za…
– Zamiast tego wolałbym jechać nad jezioro!
– Oj idź i nie gadaj, dam ci lizaka.
– Oj idź i nie gadaj, dam ci lizaka.
- Ooo, w końcu ci wyszło, pierwszy raz!
- Nieprawda, już kilka razy mi wychodziło!
- Nie, dopiero pierwszy raz ci wyszło. Ja umiem, a Ty nie.
– A ta tylko zdjęcia robi. Uwaga, mama robi zdjęcie! Cheese!
– Samolot!
– Nie, stop! Starczy już tych zdjęć.
– Teraz może nam zrobisz zdjęcie?
– Dobra. Dziewczyny, pomachajcie! Machać do mnie! A ładowarkę masz do niego?
– Ty, nie!
– No bo właśnie się rozładowało.
– A nie, ty, to jest na baterie przecież.
– Dobra, trudno. Trzeba tylko uważać, żeby go do wody nie spieprzyć.
– Daj, to schowam do torebki.
- Zobacz, skuter!
- Skuter, kurwa!? M o t o r ó w k a!
– Zobacz, to jest ratownicza, bo z tyłu ma deskę białą.
– A jo, rzeczywiście, ty!
– A tamta to policyjna motorówka.
– No, a tamta ratownicza to już taka w naszym wieku, stara łajba.
- O zobacz, superbohater, mama!
- Tak, Myszka Miki jest super.
- Fale, no zobacz! Fale, mama!
- Zjadłeś już? To ten patyk do śmietnika!
– On mnie denerwuje.
– Ale nie musisz go uderzać!
– Ale jak on mnie tak strasznie wkurza!
- Adaś, najbliższymi schodami na górę wejdź!
- Nieeeee!
- Najbliższymi schodami na górę, powiedziałam!
- No dobra.
– No, ładna ta czerwona koszulka, zobacz!
– Nie, dla pedałów.
<statek trąbi, zbliżając się do brzegu>
- Przybyli ułani pod okienko, przybyli ułani pod okienko… <śpiew pasażerów>
Kapitan statku macha do mnie. Odwzajemniam. Stateczek cumuje. Rozlegają się oklaski pasażerów.
- Rozkwitały pąki białych róż… <śpiew>
– Ty, oni to tam śpiewają na tym statku, czy to nagrane?
– Śpiewają, tylko po co, kurwa, takie pieśni śpiewać? Niech skończą.
Co wynika z tych rozmów? O czym najczęściej się rozmawia? Czy Polacy
to malkontenci? Oczywiście należałoby mieć na względzie przypadkowość
przechodzących osób, dzień tygodnia, porę oraz wiele innych, ważnych
czynników. Wyciągnięcie wniosków pozostawiam zatem gestii czytelnika.